Silly dreams.

06:30 18 Comments A+ a-

Hej :) Ten post jest dla mnie szczególnie ważny, ale myślę, że dla Was też marzenia mają duże znaczenie. Dlatego bardzo by mi było miło, gdyby ktoś został do końca. 




Zawsze byłam osobą, która niby wierzyła w swoje marzenia i cele. Lecz spełniałam je w swojej głowie i choć robiłam wiele w kierunku doprowadzenia tego do rzeczywistości - nie udawało się. Więc pogodziłam się z faktem, że moje marzenie jest dla mnie wręcz już nie osiągalne i starałam się cieszyć ze szczęścia innych osób. Wręcz powoli stawałam się na to obojętna. Przyszedł czas kolejnej szansy. Znowu w głowie pojawiły się takie myśli jak - ponownie zawalę. Postanowiłam, że tym razem się nie poddam. Nic się nie stanie, jeśli spróbuję kolejny raz, prawda? Poświęciłam, zaryzykowałam. Wynikły z tego nieprzyjemne problemy, ciągły stres. To normalne. Kiedy zależy nam na czymś tak bardzo, że moglibyśmy zrobić wszystko i dążymy do celu przez tak długi czas - jesteśmy oślepieni. Ale udało się - niemożliwe, dotąd tak było.




Nie wspomniałam, na czym polega moje marzenie? Mianowicie, chciałam od długiego czasu spotkać swoich idoli. Zanim pomyślicie "jaka ona żałosna", wcielcie się w moją rolę. Ludzie mówili mi - to tylko faza, która skończy się za kilka dni. Całkiem niedawno minął rok. Dla niektórych to mało. Ale ludzie, nie zdajecie sobie sprawy z tego, co można zbudować przez ten czas. Jak bardzo można się do kogoś przywiązać, do kogoś kto jest dla nas ledwo osiągalny. Jaką więź budujemy ze sobą, wspierając się nawzajem. I jak trudno czasem znieść te złe momenty, kiedy powoli upadamy i mamy wrażenie, że cały ten czas uciekł zabierając wszystkie dobre wspomnienia. Ja jestem bardzo uczuciowa i wrażliwa. I kiedy doświadczyłam czegoś takiego po raz pierwszy nie mieści mi się to w głowie jak ludzie mogą się... kochać. Też trudno jest działać pod presją innych. Mi było bardzo trudno to ciągnąć, bo inni tego nie akceptowali. Ale dzięki temu więź, którą zbudowaliśmy jest co raz silniejsza i teraz wiem, że nic jej nie zniszczy.


A teraz - wyobraźcie sobie, że nagle spotykacie człowieka, który wzbudził w was uczucia, o których dotąd nie mieliście pojęcia.  Człowieka, dzięki któremu poznaliście tyle wspaniałych osób. Człowieka, który nauczył was wierzyć, we wszystko co może wydawać się absurdalne. Człowieka, którego darzycie najpiękniejszym uczuciem jakim jest pewnego rodzaju miłość. Wiecie, ludzie zakochują się na różne osoby. I każdy jest inny - więc nie macie  nawet pojęcia co się dzieje w głowach niektórych ludzi. Nagle możesz mieć w swoich ramionach kogoś, kto znaczy dla Ciebie tyle, że sama nie wiesz jak cokolwiek ująć i jak to wyrazić, aby ta osoba wiedziała, jak bardzo jest wyjątkowa. 


Wierzcie we wszystko, proszę. Chciałam zawsze powiedzieć  "Tak, wiem to z doświadczenia". I teraz mogę. 


Wiem to z doświadczenia. 


INSTAGLOW FOUNDATION

02:34 19 Comments A+ a-

Hej wszystkim! Bardzo się cieszę, że daję radę z aktywnością na blogu. Jest już nas ponad 280, więc serdecznie dziękuję. A dziś przychodzę do Was z krótką, lecz przydatną recenzją podkładu InstaGlow z Missporty.


InstaGlow Foundation



Jeśli mogę nazwać to... podkładem, to jego koszt wynosi 13 zł. Jak wiemy, cudów spodziewać się nie możemy. Jest to kolejny tego typu produkt do twarzy Missporty, który mnie zawiódł. Jego krycie — jest w zasadzie zerowe. Zostawia po sobie grudki i daje efekt przesuszonej skóry. Bardzo szybko zasycha, więc trzeba mieć bardzo sprawne dłonie, aby rozprowadzić krem na czas. Jego konstystencja jest wręcz jak żel, nie jest to jakaś szczególna wada, ale staram się opowiedzieć Wam o wszystkim. Nie utlenia się tak bardzo, jednak czasem lepiej wziąć jaśniejszy odcień :)  


Po lepszą jakość, kliknijcie w zdjęcia.


Mam nadzieję, że post wam się przyda/przydał i już będziecie wiedzieć czego unikać. Bo tak szczerze, za wszystkie kiepskie podkłady, które mają gorsze krycie od Under20, kupiłabym jeden dobry i byłby spokój. Ale lubię testować i odkrywać jakieś cudeńka. 

Zostaw po sobie ślad x

TAJLANDIA: ŚWIĘTA I SYLWESTER NA PLAŻY?

08:51 24 Comments A+ a-

 Witajcie (moje perełki)! Całkiem niedawno bo trochę ponad miesiąc temu, odwiedziłam przepiękny kraj jakim jest Tajlandia (Khao Lak). Sądziłam, że będzie to coś przereklamowanego typu Grecja. Lecz ku mojemu zdziwieniu, to miejsce jest jednym z najbardziej wyjątkowych jakie znam.


THAILAND





Zaczynając od bardzo przyjaznych i towarzyskich ludzi, kończąc na ciepłej plaży. Jedzenie bardzo mi posmakowało. Wręcz codziennie zjadałam kilka porcji ryżu. Jeśli chodzi o ich typowe posiłki, to jest to Tempura. Ma w sobie coś co przyciąga! 



Byłam w szczególnie pięknym miejscu. Piękna, cieplutka woda, nagrzany od gorącego słońca piach i pokaźnych rozmiarów palmy. Wydawało mi się, że mam przed sobą obrazek. Wieczorem, wszystko było pięknie oświetlone. Baseny rozciągające się po całym hotelu szczególnie nadawały temu wszystkiemu jeszcze większy urok. 






Miejsce to jest także wyjątkowe z tego tytułu, że to właśnie ten obszar, poniósł największą klęskę podczas Tsunami w 2004 roku. A od kilku lat interesuję się takimi zjawiskami. Miałam okazję zobaczyć oryginalny album, w którym zawarte były zdjęcia zrobione od razu po zdarzeniu. Napełnieni wodą martwi ludzie i zniszczone budynki. 
Na zdjęciu widoczny statek policyjny. Został wtedy wyniesiony przez wodę, aż kilka kilometrów dalej aż do tego miejsca, gdzie obecnie się znajduje. 








Na ostatnich dniach pobytu, pojechałam ”na słonie”. Zwierzęta te od zawsze mnie fascynowały. Chciałam je zobaczyć, lecz uważałam to za coś nierealnego. A jednak, wszystko jest możliwe! Miałam okazję wybrać się na krótką przejażdżkę, nakarmić je, po czym się z nimi.... wykąpać.






Jeśli chodzi o Sylwester, był on najlepszy w moim życiu. Jeszcze nikomu o tym nie mówiłam, ale kiedyś oglądałam film pt. ”Niemożliwe”. Był on nakręcony na faktach z 2004 r. (Tsunami). I do czego zmierzam? Dzień przed kataklizmem, ludzie obchodzili wigilię na plaży. W świetle lampionów, które wypełniały całe ciemne niebo.  Wówczas zamarzyło mi się przeżyć to samo. I spełniło się. Podczas kiedy rozbrzmiewała wesoła muzyka, tańczyłam jak szalona na piasku, przyciągając uwagę innych. 





Ja już się z wami żegnam. Zostawiam wam kilka zdjęć!





x

(Lepsza jakośc po kliknięciu w zdjęcie)

THE BEST HIGHLIGHTER

12:35 15 Comments A+ a-


Hej kochani! Z racji tego, że prowadzę serię o kosmetykach, a rozświetlacze to jedna z najważniejszych rzeczy w makijażu, postanowiłam wam polecić właśnie taki produkt, który całkiem niedawno wyhaczyłam w Rossmanie!


LIVE☆LOVE MAKEUP OBSESSION




Gdy trzymałam już w dłoni rozświetlacz z wibo, o wartości 20 zł, nagle wpadłam na mały regał z kosmetykami dotąd nieznanej mi marki. Początkowo widząc cenę, uznałam, że nic dobrego z tego nie będzie. Wystarczyło jedno machnięcie i już się zakochałam!




 Pigmentacja jest świetna, nie mam zastrzeżeń. Odcień tak samo jest cudowny, pięknie rozświetla i ożywia naszą twarz. Przy okazji, jest jak najbardziej wydajny. Nie sypie się i utrzymuje przez bardzo długi czas. Pewnie zastanawiacie się jaka jest cena takiego ’cudeńka’. 


4 zł

Prawda, że hit? Z całego serca polecam :)




Krótko, ale mam nadzieję, że przydatnie!